Forum Stickmans - wielkie forum o Pivocie. Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Bet on Soldier - Krwawy sport...

 
Odpowiedz do tematu    Forum Stickmans - wielkie forum o Pivocie. Strona Główna » Gry komp. Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Bet on Soldier - Krwawy sport...

Lubisz B.O.S. - ks?
Tak.
0%
 0%  [ 0 ]
Nie.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 0

Autor Wiadomość
stickman
Wielki Mistrz
Wielki Mistrz



Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Przyborów

Post Bet on Soldier - Krwawy sport...
Ostatnim zdaniem, jakie napisałem w teście dema gry Bet on Soldier, było „Będzie super… nie mogę się doczekać.”. No, ale w końcu się doczekałem i w moje ręce trafiła pełna wersja gry Bet On Soldier: Krwawy Sport wydanej w Polsce przez firmę Techland.

Bet On Soldier to świat, w którym wojna jest biznesem. To w sumie nic nowego, bo już obecnie, mocarstwa robią kasę na konfliktach zbrojnych. Ale w świecie BoS, nie tylko korporacje zarabiają na wojnie. Całe społeczeństwo może zarabiać. Wszystko dzięki najbardziej niezwykłemu show telewizyjnemu, jaki mogła wymyślić telewizja. Ten show to właśnie Bet On Soldier. To zmagania gladiatorów, którzy walczą w tej wojnie. Nikt już nie wie, dlaczego wojna w ogóle wybuchła. To stało się nieistotne. Istotne jest, że wojna, w której biorą udział dwie korporacje, stała się potężną maszynka do robienia pieniędzy. Dla wszystkich. Zarabiają Ci stojący na czele walczących sił, zarabia telewizja na kolejnych odcinkach swojego wojennego Big Brothera. Zarabia też gawiedź, obstawiająca wyniki walk, zarabiają trenerzy, którzy szkolą „żołnierzy-gladiatorów” i w końcu zarabiają sami „aktorzy” tej wojny, ci, którzy walcząc w BoS, pną się po ligowej drabinie, zbijając kasę i ciesząc się sławą.

Tak pokrótce wygląda świat, w którym przyjdzie nam się poruszać. Ale to nie wszystko. Do tego dodano konkretną historię, która pcha naszego bohatera do wzięcia udziału w tym „szaleństwie”. Nolan Daneworth prowadził normalne życie. Miał piękną żonę, domek z ogródkiem, nawet psa. Jednak pewnego dnia ktoś spalił jego dom. W płomieniach zginęła jego żona, a wraz z nią całe jego życie. Nolan rozpoznał napastników. To byli gladiatorzy z BoS. Ci najlepsi. Wtedy też wiedział, co musi zrobić. Znalazł trenera i wstąpił do ligi Bet On Soldier. Jednak, aby zemścić się na tych, którzy odebrali mu żonę, musi przebić się z najniższej ligi do czołówki. A potem, na oczach milionów widzów będzie miał swoją zemstę…

Prawda, że proste. A przy okazji dość ciekawe rozwiązanie. Szczerzę mówiąc, podejrzewałem BoS o płytka fabułę w stylu zarabiaj kasę i bądź debeściak. A tu, miłe zaskoczenie. Gra ma nieco głębszą fabułę.

No, ale wystarczy o fabule. Zajmijmy się grą.

Rozgrywka w BoS stara się w bardzo ciekawy sposób połączyć dwa fakty. Pierwszy to ten, że jest wojna, a drugi, że ta wojna jest sponsorowanym telewizyjnym show. A właściwie nie tyle stara się, co faktycznie to robi.

Żywot żołnierza…

Jako żołnierz wpadamy w wielką maszynę wojenną. Misje, jakie przyjdzie nam wypełniać w trakcie służby to najzwyklejsze zadania wojskowe. Przejęcie raportu, zdobycie przyczółka, zajęcie jakiegoś strategicznego punktu, zniszczenie działa. Dodatkowo wojenny klimat podtrzymują lokacje, w jakich przyjdzie nam się zmagać z przeciwnikami. Będą to obozy żołnierskie, bazy wojskowe, czy wreszcie okopy. Przyznam, że już w trakcie pierwszej misji, która rozgrywa się w okopach, gdyby nie minigun trzymany przeze mnie w rękach i wygląd innych żołnierzy, mógłbym poczuć się jak w Call of Duty, czy podobnym tytule. To jest naprawdę niesamowite, bo większość shooterów jakie widziałem, które próbują naśladować jakąś alternatywną wojnę, bardzo słabo wypada pod kątem klimatu.

W trakcie gry możemy „dowodzić” dwójką najemników, którzy wspomagają nas (o ile weźmiemy ich ze sobą - o czym niżej) w walce. Ci najemnicy, to nie tylko dodatkowy karabin w walce. Mają oni swoje „profesje”. Jest gość z tarczą, za którym można się schować, jest snajper, który zlikwiduje cele ze sporej odległości, jest inżynier, który dokona napraw naszego pancerza. Jak widać wybór „towarzyszy” ma większy wpływ na rozgrywkę niż tylko „kolejny cel dla wrogów i większa siła ognia”. Co prawda wydawanie poleceń jest maksymalnie proste (czekaj, idź, napraw), to jednak jest to sprawa bardzo przydatna.

Ukłonem w stronę pewnego realizmu jest wyeliminowanie możliwości uczynienia z naszej postaci jucznego muła. Nie ma noszenia kilkunastu giwer, z których ponad połowa jest wielkości miniguna i odpowiedniej wagi. Nie ma już wypchanych kieszeni granatami, nabojami i nie wiadomo, czym jeszcze. W Bet On Soldier niesiemy przy sobie po jednej giwerze z czterech rodzajów (a właściwie trzech, bo jeden rodzaj to ostrze do walki wręcz). Przed wyruszeniem na misję ze zbrojowni wybieramy jedną broń krótką, jedną długą i jedną ciężką. A to, jaką konkretnie możemy ze sobą zabrać jest i tak warunkowane tym, czy zaopatrzyliśmy się w tarczę (która przecież zajmuje jedną rękę).

Jednak dopatrzyłem się tu jednej nieścisłości. Otóż zastanawiam się, dlaczego w momencie, kiedy nie zabieramy na misję tarczy (a więc mamy dwie wolne ręce), nie możemy wziąć dwóch pistoletów. Trochę to dziwne, zważywszy dodatkowo na to, że w intrze do gry, Nolan posługuje się dwoma pistoletami. Skoro tam może, to czemu w trakcie gry już nie?

No, ale dość o tym. Jak widać żywot żołnierza w Bet On Soldier jest dość prosty. Jednak do tego trzeba dorzucić jeszcze jedną rzecz.

Żywot gladiatora…

Przecież Bet On Soldier, to nie tylko wojna, ale także rewelacyjny program telewizyjny. To trzy ligi sportowe. Sportu, który jest niezwykle krwawy, bo zwykle przegrana w potyczce kończy się śmiercią. W jaki sposób została oddana atmosfera „sportowego” współzawodnictwa i gry o grubą forsę (że o życiu nie wspomnę)?

Oczywiście wprowadzono do gry element ekonomiczny, czyli pieniądze. Są one podstawą funkcjonowania naszego bohatera. Pieniądze potrzebne są do wszystkiego. Począwszy od zakupu opancerzenia i broni, przez wynajęcie najemników, którzy pomagać będą w trakcie misji, po…nagrywanie stanu gry i uzupełnianie zapasów na polu walki. Tak jest, to nie jest błąd. W Bet On Soldier za nagranie stanu gry, płacimy gotówką (a właściwie kartą), dodatkowo nie można dokonywać zapisu w dowolnym momencie, a tylko w wyznaczonych do tego punktach. Moim zdaniem bardzo dobry kompromis, między koniecznością utrudnienia gry ze względu na „sportowy” charakter, a całkowitym zabraniem możliwości dokonania save game w trakcie misji. Tak samo uzupełnianie zapasów. Zrezygnowano tu z możliwości podnoszenia broni, czy amunicji z ciał pokonanych wrogów. Z jednej strony trochę to razi, ale z drugiej strony podkreśla trudy gladiatorskiego fachu. Aby uzupełnić zapasy amunicji i podreperować zniszczony pancerz, należy znaleźć specjalny punkt na mapie i tam za ciężko zarobione pieniądze można dokonać niezbędnych napraw i uzupełnień.

No dobrze. Na razie mówię tylko jak pieniądze się wydaje, co jest w miarę oczywiste. Ale jak je zarabiać?

No to pomyślcie. Jest wojna. Z tej wojny jest zrobiony show z walkami nowoczesnych gladiatorów. To skąd brać kasę?

Jasne, że tak. Pieniądze zarabia się tu na cudzej śmierci. Za każdego położonego trupem wroga (mówię tu o zwykłych żołnierzach), otrzymujemy pewną kwotę. Oczywiście, jako, ze to zwykli żołnierze, to i pieniądze niewielkie. Można tą kwotę podwyższyć, eliminując wrogów w spektakularny sposób. Strzał w głowę (tak, tak…są headshot’y), wysadzenie beczek stojących obok przeciwnika. Takie zagrania podobają się żądnym krwi telewidzom i przez to są premiowane większą ilością gotówki.

Jednak prawdziwa kasa przychodzi z pojedynków z innymi gladiatorami BoS. Przed misją wybieramy, z którym z dostępnych przeciwników chcemy się potykać. Określona jest minimalna wysokość zakładu (który oczywiście można podnieść). Trzeba jednak wiedzieć, że ustawiona suma nigdy nie wpadnie w nasze ręce. Powód jest prosty. Kiedy w końcu na polu walki dochodzi do pojedynku naszego bohatera z wrogim gladiatorem zostaje włączony stoper. Na rozstrzygnięcie pojedynku jest minuta. A z każdą sekundą zmniejsza się kwota jaką zgarnie zwycięzca. Jak więc widać, nie tylko wystarczy wyeliminować przeciwnika. Na dodatek, trzeba to zrobić jak najszybciej. Swoją drogą trzeba napisać parę słów o samym wstępie do pojedynku. Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy, jeszcze w demie, powalił mnie na kolana. W momencie, gdy docieramy w miejsce, gdzie czeka nasz adwersarz, obraz na ekranie zmienia się. Zaczyna wyglądać tak, jakbyśmy oglądali telewizję. Pojawia się ogromne logo Bet On Soldier, wita nas rozentuzjazmowany spiker, po czym następuje krótka prezentacja zawodników. Oczywiście nasz bohater jest zwykle tym niedoświadczonym, który staje naprzeciw weterana. Za ten punkt gry wielki plus dla twórców. Znakomity klimat.

I tak to się kręci. Należy pamiętać, że naszym głównym celem nie jest szlajanie się po polach bitew i walka w imię jakichś ideałów. Naszym celem jest pierwsza liga Bet On Soldier i na tyle wysoka pozycja, aby można było wyzwać na pojedynek osoby odpowiedzialne za śmierć ukochanej.

Żywot gracza…

Historia ciekawa, założenia rozgrywki też niczego sobie. Ale jak to wszystko wygląda w rzeczywistości? Trzeba powiedzieć, że całkiem porządnie. Grafika bardzo ładna i utrzymana w klimacie współczesnego konflikt wojennego. Można by się, co prawda przyczepić, do tego, że niektóre pancerze, czy łysiny świecą się jak…zbyt mocno wypolerowane, ale w trakcie akcji przymyka się na to oko. Ja znalazłem jeszcze jedną graficzną „ciekawostkę”. Otóż w trakcie jednej z przerywnikowych odpraw, dostrzegłem na głowie generała szczelinkę…taką niewielką, ale widoczną. Okazało się to być miejsce łączenia dwóch połówek głowy. Zabawna rzecz.

Jest jednak błąd związany z grafiką, który już tak zabawny nie jest. Gra ma problemy z kartami ATI, a dokładniej z nowymi wersjami sterowników Catalyst. Otóż w niektórych miejscach (zwykle tam gdzie radośnie trzaska ogień) gra się po prostu zawiesza. Właściwie to resetowany jest akcelerator graficzny (jak macie włączone VPU recovery, to gra po chwili wstanie Wam w oknie, albo coś takiego - ale zaraz potem padnie na dobre). Twórcy gry wiedzą o tym problemie jednak jedyne rozwiązanie, jakie widzą to albo zmiana sterowników na starsze (bodajże wersja 5.4 jest wolna od problemów), lub gra na nowych sterach, ale potężnie obniżonych ustawieniach graficznych. Ja wybrałem tą drugą opcję…ale takie podejście do tematu twórców BoS, jest co najmniej dziwne (łagodnie rzecz ujmując).

Dźwięk w grze jest dobrze zrobiony. Wrogowie i przyjaciele krzyczą, jęczą, ostrzegają o niebezpieczeństwie. Muzyki szczerze mówiąc nie zauważyłem. Zresztą jest ona zbędna. Rewelacyjnie prezentuje się dźwiękowa strona (zresztą jak już pisałem wizualna też) wstawek telewizyjnych, w momencie spotkania wrogiego zawodnika z ligi BoS. Osoby, które podkładają głosy w grze nie dość, że zostały dobrze dobrane do ról, to jeszcze postanowiły włożyć w to trochę uczucia, a nie po prostu odbębnić zadanie.

Przy okazji wspomnę o polonizacji. Mamy do czynienia z kinowym spolszczeniem. Nie znalazłem żadnych poważnych uchybień w tłumaczeniu, po prostu, porządna robota.

Wiele żywotów…

Multiplayer, miał wprowadzić coś nowego do skostniałego gatunku. Gracze mieli skupić się nie tylko na strzelaniu jeden do drugiego, ale również na doprowadzeniu do starcia dwóch zawodników na arenie. Miały być pieniądze, współzawodnictwo, hazard i adrenalina. Nie wiem, czy są. Mam chyba pech...a do takich produkcji. Największy „tłok”, jaki zanotowałem na serwerach multi, to 5 oficjalnych serwerów, na czterech 0/32 graczy, na piątym 2/32. Skąd tak małe zainteresowanie tym trybem w BoS? Tajemnica.

Żywot recenzenta…

Bet on Soldier: Krwawy Sport ma w sobie coś. Coś, co sprawia, że gra się w niego całkiem przyjemnie. Wymusza inne podejście do gry, niż „normalne” FPS’y. Ma ciekawą konstrukcję, do tego „przyjemną” historię. Szczerze mówiąc nie przypominam sobie FPS’a o równie ciekawie skonstruowanej fabule.

Z drugiej jednak strony osoby, które grały w Half-Life 2, Far Cry, czy inne wielkie tytuły, znajdą zapewne drobne „uchybienia”. A właściwie rzeczy, które zostały rozwiązane inaczej niż w wymienionych tytułach i ta inność może miejscami denerwować.

Osobiście mam nadzieję, że gracze przekonają się do tego tytułu (zwłaszcza do trybu multiplayer), a twórcy naprawią ten okropny błąd dotyczący sterowników Catalyst. Bo ten element potwornie ciąży na całym wizerunku gry. To jest właśnie główny czynnik obniżający moją ocenę. Jeśli zostanie to naprawione (albo macie karty nVidii), możecie ją sobie podnieść o 1,5 punkta.

Plusy:
+ fabuła
+ zbrojenie przed misją
+ rozwiązanie zapisu gry i napraw
+ pomysł
+ wstawki telewizyjne
+ pomysł na tryb multi
+ system zarabiania kasy

Minusy:
- wieszanie się na najnowszych sterach ATI
- kilka pojedynczych rozwiązań, jak kiepskie wybuchy beczek

Ocena ogólna: 5/10
Bet on Soldier: Krwawy Sport
Wydawca polski: Techland
Wydawca oryginalny: Digital Jesters
Data wydania polskiego: 14 października 2005
Data wydania oryginału: 9/2005
Oryginalna strona gry: [link widoczny dla zalogowanych]
Tryby gry: Multi player, Single player
Dostępna platforma: PC
Systemy operacyjne: Windows 98, Windows ME, Windows 2000


Post został pochwalony 0 razy
Śro 14:25, 05 Mar 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Stickmans - wielkie forum o Pivocie. Strona Główna » Gry komp. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin